Trzydzieści lat czyli Życie szulera
TRZYDZIEŚCI LAT.
czyli
ŻYCIE SZULERA
OSOBY
PAN GERMANY, starzec chorowity i bliski grobu.
OSKAR, syn iego, maiący lat 25.
WARNER, żyiący z nagannego przemysłu, przyiaciel Oskara, ma lat 26.
DERMON, kupiec okrętowy, Stryi Amelii, ma lat 45.
RODOLF lat 22.
Kommissarz policyi.
Officer komenderuiący óśmią żandarmami.
Walenty, służący Pana Germany, ma lat 30.
Służący pokoiówy w domu gry.
Bankier tegoż samego domu.
AMELIA bogata sierota, wychowana w domu Pana Germany, ma lat 16.
LUDWIKA, zarządzająca domem i Ochmistrzyni Amelii, ma lat 35.
Służba i pokoiowe w domu Germanego.
Kompanija graczów.
Orszak, prowadzący państwo młode do ślubu.
Scena w Paryżu w domu Germanego.
TRZYDZIEŚCI LAT
czyli
Życie szulera
PORA I.
(Teatr wystawia kilka pokoiów oświeconych ieden za drugim w linii: W pokoiu ostatnim widać stół, w koło którego tłum cisnących się graczy.
— Przód sceny iest wolny — krzesła i sofy składaią całe umeblowanie — Jest północ.
Scena I.
(Towarzystwo liczne w pokoiach, ustawne poruszenia między graczami.
)
WARNER, RODOLF, poźniey OSKAR.
BANKIER GRY.
Panowie! stawiaycie!... iuz zaczynam... nic więcey nie idzie. — Dwadzieścia. dziewięć! — Czerwona! — nie parzysta i wyżej!
(wszyscy gracze rozmaicie wzruszeni, tłoczą się do stołu, Warner wychodzi na scenę z biletem bankowym w ręku, i brzękaiąc złotem)
WARNER.
Dwadzieścia tysięcy franków, i pięćset dukatów w złocie... przed kilku godzinami nie miałem stu złotych na honor, niech żyie gra!.. Szkoda iednak...
zawcześnie wziąłem pieniądze byłem w tak pięknym sztosie i należało zrobić parol.....
BANKIER
Stawiaycie panowie! (1)
RODOLF
(przychodząc s ostatniego pokoiu).
O!
jak mnie karze Niebo! lecz zasłużyłem na to.
WARNER,
(do siebie)
Aha! Pan Rodolf zgrał się
(głośno)
Coż ci to mon cher? nie zdaiesz się. bydź kontent z fortuny?
RODOLF
I owszem, fortuna tak się ze mną obeszła, iż, mnie zapewne poprawi na zawsze...
Od ośmiu dni, iak mnie uwiodłeś, wciągnąłeś do tego domu, widziałem, byłem świadkiem, doświadczyłem wszystkich trafów gry, i przegrałem dwadzieścia tysięcy franków...
Niestety! trzecią część maiątku zebranego powoli i przez chwalebną pracę cnotliwego Oyca!..
Lecz nie żal mi, gdyż tym kosztem poznałem ludzi, przed któremi uciekać i mieysca któremi brzydzić się należy.
-----------------------------
(1) przez cały czas aż do noty długiey gra trwa ciągle i słychać zawsze Bankiera wywołującego różne trafy
WARNER
Zwykłe trele nieszczęśliwych
graczy, ieden uśmiech fortuny, a zmieniają tony... Daley, nie smuć się, bądź filozofem... nauczę cię sposobu.. lecz cicho...
spostrzegam kogoś, z kim iako przyiaciel, zapoznać cię pragnę.
RODOLF.
To Oskar Germany!
WARNER
(powierniczo)
Tak iest, schodzimy się tu co noc. O! to gracz nieustraszony, zaraz.
RODOLF.
Zmiłuy się, w tem mieyscu nie wydaway moiego nazwiska. —
OSKAR
(wchodzi skwapliwie ocieraiac pot z czoła)
Ha! przybyłem nakoniec: dzień dobry, Warner, która godzina?
WARNER
Północ.
OSKAR.
Tak późno! o nieszczęście... Liczyłem na noc dzisieyszą. Od kilku iuz dni los mnie ciągle prześladuje.
Wiesz, żem przegrał te trzydzieści tysięcy, które mi dał Oyciec na kupno brylantów dla moiey narzeczoney, poymuiesz więc, ze iakim bądź kosztem musiałem mieć pieniądze.
Lecę do naszego lichwiarza: zdrayca! wyiechał na wieś; ia za nim, i iak mnie widzisz, ztamtąd przybywam.
WARNER
Czemużeś mi nic nie mówił? iestem w sztosie wygrałem.
OSKAR.
Tego ia zgadnąć nie mogłem:.. użyłem więc kilku kleynotów, które w ręku tego nielitościwego Araba, przemieniły się iak Jowisz w tę. złotą rosę.
(pokazuie dukat )
WARNER.
Byłbyś ią znalazł u mnie; ale mnieysza o to: masz broń w ręku, daley, spotkay się po rycersku z fortuną.
Tylko trochę zuchwalstwa, te pieniądze przyniosą ci szczęście !...
OSKAR.
Czy grać sposobem wczorayszym? który, między nami, kosztuie mnie trzysta czerwonych złotych.
WARNER.
Nie.
OSKAR.
Wszakżeś ty mi go wskazał?
WARNER.
Prawda, lecz się namyśliłem; czekay nieparzystej, gray wyżey i kolor, potem dwa razy porzystą: podwaiay zawsze stawkę...
a za czternastym razem, bank musi pęknąć.
OSKAR.
Fortuno! półgodziny tylko mi sprzyiay, a będę nayszczęśliwszym z ludzi, z kochanków, z małżonków.
WARNER.
Idź, gray, wygryway!
OSKAR.
Czekay! zobaczysz !...
(biegnie i rzuca się w towarzystwo graczy około stołu w drugim salonie:)
RODOLF.
Nieszczęśliwy! iaki nierząd...
lecz Warner powraca.
WARNER(do siebie, pisząc karteczkę wydartą z pugilaresu:)
Potrzeba mu brylantów...
właśnie u przezorney damy, która tu prowadzi uczciwy handelek, widziałem garnitur...
(składa karteczkę a postrzegając służącego)
Panie pokoiowy? słuchay...
ten bilet natychmiast do Pani Sarabek, tu na górze.
SŁUŻĄCY
Wiem
(odchodzi)
RODOLF
(do siebie)
Cóż to on układa?
WARNER
(chowaiąc pugilares)
To dobry interes...
(do Rodolfa)
No, mon cher, nie chciałeś bym zapoznał cię z moim przyiacielem; tym gorzey dla ciebie... śliczny człowiek, wkrótce będzie bogatym.
RODOLF.
Jakim sposobem?
WARNER
Pyszna partya! Kobieta iak Anioł; — takich przyiaciół chwyta się. móy panie.
RODOLF.
Więc WPan znasz iego familiią?
WARNER.
Ha zapewne: ia przecie układam tego młodzieńca; iam go w świat wprowadził.
RODOLF.
W świat! ah, rozumiem...
iednakże mówią, że Oyciec iego, Pan Germany iest człowiek obyczaiów surowych.
WARNER.
O stary gdyra nad gdyrami!
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 Nastepna>>
Polecamy inne nasze strony: